AdVenture Capitalist - recenzja
Po odpaleniu na tablecie AdVenture Capitalist, pomyślałem tylko jedno - jak denna, nudna i żenująca gra. Klikam w jakieś pieprzone cytryny niby to nimi handlując. Jednak z każdym kolejnym zarobionym dolarem odpalała mi się żyłka rodem wilka z Wall Street. Sprzedawałem te cytryny, odpalałem kolejne stoiska dzięki temu za każdą minutą mój majątek się powiększał. Powiększył się na tyle że zarobiłem swoje pierwsze sześćdziesiąt dolców. I tak na prawdę wtedy zaczęła się gra. Za zarobione pieniądze zakupiłem wydawnictwo gazety, dzięki temu mój biznes się powiększył. Poczułem forsę nie były to już śmieszne dolary z cytryn ale gruba kasa. Pierwszy tysiąc wsadziłem tak na prawdę w rozwijanie wydawnictw. Kolejnym etapem gry było zakupienie kilku myjni samochodowych, poczułem wtedy że to za wiele dla jednej osoby dlatego też zatrudniłem menadżera do cytryn. Od teraz cytryny się same sprzedawały a ja mogłem tylko dokupywać kolejne stoiska. Pierwszy milion zarobiłem na sklepie z pączkami